"Frendo" z 2025 roku to horror, który wyraźnie nawiązuje do klasycznych opowieści o miejskich legendach, tym razem osadzając swoją historię w małomiasteczkowym klimacie Kettle Springs. Eli Craig, znany z umiejętności łączenia horroru z czarnym humorem, w swoim najnowszym filmie ponownie zanurza się w psychologiczne trapy ukryte pod powierzchnią małej społeczności.
Film opowiada o corocznej, radosnej do tej pory, imprezie odbywającej się na cześć Frendo — przerażającego klauna będącego symbolem lokalnej fabryki, który przez lata zmieniał się w coś w rodzaju nostalgicznego elementu folkloru. Jednakże, w tym roku wszystko przybiera mroczny obrót, kiedy uczestnicy zaczynają ginąć w tajemniczych okolicznościach. Wtedy atmosfera beztroskiej zabawy gwałtownie zmienia się w koszmar.
Craig umiejętnie buduje napięcie, wykorzystując powolne odkrywanie tajemnicy towarzyszącej mrocznym wydarzeniom, a obecność klauna Frendo przechyla szalę na stronę makabrycznych aspektów gatunku. Mimo że fabuła rozpoczyna się dość standardowo, widz może liczyć na kilka zaskakujących zwrotów akcji i momentów, które skonfrontują jego początkowe przeczucia z zupełnie inną prawdą.
Jednak, mimo atrakcyjnego klimatu, "Frendo" mógłby bardziej eksplorować swoje postacie i ich motywacje związane z legendą klauna. Wydaje się, że twórcy postawili na efektowne sceny akcji i sekretną aurę, co nieco przyćmiło potencjalną głębię psychologiczną niektórych bohaterów. To jednak nie umniejsza jego wartości jako solidnej produkcji gatunkowej z zadatkami na kultowy status wśród fanów współczesnych horrorów.
Przyszli widzowie mogą oczekiwać nie tylko seansu pełnego napięcia, ale i chwil, które zapadną w pamięć dzięki przerażającej postaci klauna Frendo - symbolu nie tak dawnego, a już mrocznego dziedzictwa Kettle Springs.